Co by było (w kwietniu) gdyby…

Ten rok, jak wiadomo, jest wyjątkowy. Podobno najlepszym podejściem do życia jest życie „tu i teraz”, a nie rozpamiętywanie tego co było, czy zamartwianie się hipotetycznymi, przyszłymi wydarzeniami. Wyjątkowość tego roku polega też na tym, że „tu i teraz” jest dość ch…jowo i w sumie chyba przyjemniej jest powspominać i powyobrażać sobie, gdzie można by teraz pośmigać, gdyby kilka miesięcy temu ktoś w Chinach nie zjadł o jednego nietoperza za dużo.

Kwiecień do miesiąc narciarskich ostatnich, ale w wielu ośrodkach – na przykład w Czeskich Karkonoszach – na początku miesiąca panują jeszcze fantastyczne warunki. Grzech nie skorzystać!

I tak, na przykład, można by pojechać do Harrachova.

(Zaktualizowany wpis o tym ośrodku znajdziesz tutaj.)

Drugim miejscem, do którego powędrują moje pełne tęsknoty myśli, są Jańskie Łaźnie.

(Zaktualizowany wpis o tym ośrodku znajdziesz tutaj.)

Kolejnym miejscem w Czechach, które chętnie bym odwiedził w pierwszej dekadzie kwietnia, jest Špindlerův Mlyn.

(Zaktualizowany wpis o tym ośrodku znajdziesz tutaj.)