Po nartach w lipcu, przyszedł czas na narty w sierpniu
Tym razem wybór padł na miejsce dla mnie nowe, czyli Passo Stelvio we Włoszech, czy raczej w Południowym Tyrolu, gdyż jak mawiają niektórzy lokalsi, „Südtirol ist nich Italien”.
Passo Stelvio, znany też jako Stilfser Joch to letni ośrodek narciarski, czynny od maja do listopada, a rozciągający się od 2750mnpm (przełęcz) do ok. 3450mnpm.
Sam wjazd na przełęcz dostarcza wielu emocji.
Zjeżdżając, nagrałem cały zjazd do miejscowości Prad – ma on ok. 24km, 48 ponumerowanych zakrętów o 180 stopni i średnie nachylenie 7,4%. Przejazd nim to piękne widoki, przeciskanie się między murkami, samochodami, kamperami, motocyklistami i kolarzami, a wszystko przy dźwięku zarzynanych silników i zapachu palonych sprzęgieł i hamulców.
Na jednym z zakrętów nagrała się stłuczka
Sam ośrodek reklamuje się jako „największy letni ośrodek narciarski” z 30km nartostrad, ale taka oferta jest dostępna tylko na początku sezonu. W sierpniu zjazd ze stacji pośredniej Trincerone do przełęczy jest już pozbawiony śniegu, a zjazd z Livrio do Trincerone jest przejezdny, choć formalnie stoi tablica z informacją „zamknięty”. W praktyce narciarze używają go na koniec dnia, aby zjechać do stacji pośredniej.
Po odliczeniu tras zamkniętych na treningi, do amatorskiej jazdy pozostają 3 wyciągi talerzykowe i 4 trasy o długości ok 1km każda.
Większość oznaczona jest kolorem niebieskim, ale są to porządne, szerokie stoki o przyzwoitym nachyleniu.
Ośrodek jest bardzo malowniczy, a przy górnej stacji wyciągu nr 6 (Cristallo) można podejść kilkanaście metrów do góry, skąd rozciąga się niesamowity widok na dolinę po drugiej stronie masywu.
Warunki trafiły mi się bardzo dobre, z dobrą pokrywą śnieżną, bez „wystającego” lodowca i z dobrą pogodą. Pierwszego dnia, po bezchmurnej nocy warunki były perfekcyjne: twardo i szybko, drugiego było bardziej miękko, ale jak na lato, bardzo przyzwoicie. Dzięki umiarkowanemu nachyleniu można cieszyć się fajną jazdą, a nie robią się przy tym – jak na Hintertuxie – muldy po pachy.
Warto wspomnieć, że w 90-letniej historii ośrodka tylko raz został zamknięty z powodu braku śniegu – właśnie w czasie wspomnianej fali upałów „Lucyfer”.
Wyciągi narciarskie działają od 6.30/7.00 do 12.30, tak więc po zakończeniu treningów (około południa) nie zostaje wiele czasu na skorzystanie z pozostałych, udostępnionych stoków.
Po zjechaniu do doliny zostaje za to sporo czasu na spacer po okolicach przełęczy i skorzystanie z przyzwoitej oferty kulinarnej. Przełęcz jest mekką kolarzy i motocyklistów, za dnia przeżywa oblężenie jednośladów.
Reasumując, te ośrodek ma ode mnie dużą okejkę
Acha, karnet 1-dniowy kosztuje 47 euro.
A tutaj krótkie wideo podsumowanie.
Strona ośrodka:
www.passostelvio.eu