Napadało!
Po bezśnieżnym początku sezonu, 1 listopada wróciłem na lodowiec Hintertux i tym razem udało się pojeździć :). Po intensywnych opadach śniegu w ostatnich dniach października warunki były bardzo dobre, choć nie tak zimowe jak na początku listopada 2016 r., kiedy temperatura spadła do -16 ° C, stoki zostały otwarte aż do stacji Sommerbergalm na wysokości 2100 m, a cała dolina Tuxertal była pokryta śniegiem.
Aby nie narzekać, muszę przyznać, że sama jazda na nartach była świetna, pomimo kilku nieoczekiwanych przygód.
Po pierwsze, nie zabrałem ze sobą żadnych spodni narciarskich. Widziałem już wiele osób jeżdżących na nartach w dżinsach, ale sam tego nie rozważałem… Zastanawiałem się nad zakupem nowych spodni, ale najtańsza para kosztowała… 230 euro, co stanowi mój budżet na trzydniową wycieczkę w Alpy, wliczając skipass, zakwaterowanie i paliwo … Na szczęście dowiedziałem się, że można wypożyczać nie tylko sprzęt, ale także odzież i tak też zrobiłem, jeżdżąc na nartach w spodniach za jedyne 12 euro / dzień 🙂
Po drugie, byłem tak zajęty robieniem zdjęć w wietrzny dzień, że nie zauważyłem, jak wiatr porwał moją rękawiczkę. Nie było jej nigdzie w zasięgu wzroku i byłem pewien, że na zawsze pozostanie w otchłani lodowca. A jazda bez rękawic nie jest może tak ekstremalna, jak jazda bez spodni, ale jest równie kłopotliwa… Zjechałem niepocieszony na dół, a tam, na samym końcu stoku, zauważyłem, że ktoś ją znalazł, podniósł i postawił na słupku! I tak zostałem ponownie uratowany! Dziękuję, nieznany narciarzu!
I dzięki temu było ŚWIETNIE 🙂