Narciarskie rozstaje dróg na Rohaczach.

W okolicach weekendu kursowałem między Podkarpaciem a Dolnym Śląskiem, a że przezornie zabrałem ze sobą narty, sprawa była przesądzona: zatrzymałem się w Małopolsce, by w sobotę wyskoczyć na narty na Słowację.
Tym razem nie zdecydowałem na żaden z ośrodków zarządzanych przez TMR (Tatrzańska Łomnica, Szczybskie Jezioro, czy Chopok), ale udałem się na położony niedaleko polskiej granicy, kameralny ośrodek Roháče – Spálená.
Czytaj dalej Narciarskie rozstaje dróg na Rohaczach.

Sierra Nevada – szusowanie w rytmie flamenco!

Wyprawa do Sierra Nevada w Hiszpanii chodziła mi po głowie już od kilku lat. Choć jest to najbardziej wysunięty na południe ośrodek w Europie, to dotarcie tu wcale nie jest jakimś wielkim, logistycznym wyzwaniem. Do Malagi można dolecieć tanimi liniami, a stamtąd samochodem z wypożyczalni w 1,5 godziny dojedziemy do Granady, leżącej u stóp masywu górskiego.

Czytaj dalej Sierra Nevada – szusowanie w rytmie flamenco!

Orlické Záhoří – narciarskie miminko!

W czasie, gdy ośrodki narciarskie przedwcześnie kończą sezon, a z Alp docierają wieści o miejscówkach zamykanych na stałe, miło jest wiedzieć, że gdzieniegdzie otwierane są także nowe nartostrady.
W ostatnią niedzielę odwiedziłem ośrodek Orlické Záhoří, bodajże najmłodszy ośrodek narciarski na świecie, bo otwarty raptem 10 lutego. To prawdziwe, narciarskie niemowlę, czyli po czesku „miminko”. 🙂 Czytaj dalej Orlické Záhoří – narciarskie miminko!

Nocna zmiana!

Jazda na nartach wieczorami, podobnie jak narciarstwo jako takie, „to już nie to samo, co kiedyś”. Kilka lat temu w Czechach można było jeździć od 17.00 do 21.00, a w Zieleńcu i Czarnej Górze do 22.00. Z takiego Wrocławia można było wyskoczyć po pracy i jeszcze załapać się na kawał wieczoru na stoku.
Dzisiaj oferta jest odrobinę uboższa, ale nadal co roku odwiedzam kilka miejscówek i tu wymienię kilka moich ulubionych. Czytaj dalej Nocna zmiana!

Pec pod plejstoceńskim górotworem.

„To chyba plejstoceński górotwór…”, powiedział kiedyś w zadumie mój znajomy, spoglądając w kierunku Śnieżki. Czy miał rację? Nie wiem. wiem jednak, że w czasie tegorocznej zimy – ciepłej, pochmurnej i pełnej deszczu – nie można przegapić nawet kilkugodzinnego okienka pogodowego. Dlatego też widząc takowe w prognozie na weekend postanowiłem je wykorzystać i ruszyłem do Peca pod Sněžkou w czeskich Karkonoszach. Czytaj dalej Pec pod plejstoceńskim górotworem.

Cwany Ga-Pa.

Choć od kilku lat zimowy sezon narciarski kończę pod górującym nad Garmisch-Partenkirchen ośrodku Zugspitze, to w samym Ga-Pa nigdy jeszcze nie jeździłem.  W tym roku jednak się to zmieniło i kilka pięknych, styczniowych dni spędziliśmy eksplorując stoki ośrodka „Garmisch Classic”. Nie zabrakło także wizyty we wspomnianym Zugspitze a także wypadu na austriacką stronę, do Lermoos. Ale po kolei.

Czytaj dalej Cwany Ga-Pa.

Z Bogiem! Najlepsze miejscówki dla wierzących – szusujących!

Ileż to razy wielu z Was stawało przed dylematem, czy niedzielę wykorzystać na szusowanko, czy też wypełnić powinność zgodnie z trzecim przykazaniem. Oczywiście można przyjąć, że skoro Boga wielbić można tańcem lub śpiewem, to można robić to także wycinając nartami skręty w sztruksie. Świetnym miejscem na spotkania ze Stwórcą jest na przykład Ski Arena Szrenica – w kolejce na Puchatka stoimy wystarczająco długo, by zmówić cały różaniec, a sama jazda trwa tak krótko, że zmieścimy tu jakiś akt strzelisty.
Gdybyście jednak chcieli pogodzić jazdę na nartach z wizytą w świątyni, to przygotowałem dla Was mini przewodnik! Jeżdżąc na nartach tu i ówdzie odwiedziłem kilka ośrodków, w których kościoły znajdują się bezpośrednio przy, lub na samym stoku. W ten sposób możecie wprost z nart wskoczyć w kościelne ławy! Czytaj dalej Z Bogiem! Najlepsze miejscówki dla wierzących – szusujących!